Cześć! :)
Robiąc sobie przerwę od nauki pokażę Wam moje ulubione produkty, których najczęściej używałam w zeszłym miesiącu (oczywiście kontynuuję to również w czerwcu). Zapraszam na zestawianie kosmetyków, na których się nie zawiodłam. :)
Moim ulubieńcem w demakijażu został płyn miecelarny z Garniera. Przy nim zapomniałam co znaczy tarcie oka, żeby pozbyć się pokaźnej ilości tuszu z rzęs. ;) Jest bardzo wydajny (przez ponad miesiąc nie ubyła nawet 1/4, a codziennie wylewam go na 3-4 waciki. Gdy tylko wykorzystam zapasy innych płynów na pewno wrócę właśnie do tego rewelacyjnego micela.
Nigdy nie używałam kremów do depilacji twarzy, z meszkiem zawsze radziłam sobie za pomocą plastrów z woskiem. Bałam się przejść na ten rodzaj usuwania włosków, gdyż mam złe doświadczenia z podobnymi produktami do całego ciała. Zaryzykowałam jednak i to był strzał w 10. Krem SSS z Avonu szybko i bezboleśnie usuwa niechciane owłosienie. Ja jednak przetrzymałam go zbyt długo i odrobinę podrażnił mi skórę, jednak bez poważniejszego uszczerbku. :)
W codziennym makijażu najchętniej sięgałam po paletkę Lovely. Idealnie nadaje się do dziennego makijażu oka, ja ją uwielbiam. :)
Drugim ulubionym kosmetykiem z kolorówki został róż Pocket 2Skin Bell.
Lubię go za delikatny kolor (052) i za to, że nie można zrobić sobie nim krzywdy. Zauważyłam jednak ostatnio, że lubi się w ciągu dnia (zwłaszcza upalnego) nieco utleniać i ciemnieć.
Moim ulubionym pędzlem został ten od Sense&Body do zadań specjalnych. Włosie jest bardzo miłe, nic się z nim nie dzieje (pomimo kilkunastu już kąpieli), no i nakładanie różu/bronzera/rozświetlacza to teraz moja ulubiona czynność w makijażu. Skusiłam się też na dwa inne pędzelki tej firmy, polecam ze względu na fantastyczną jakość i naprawdę niską cenę!
Ulubieńcem lakierowym został lakier Avonu Gel finish w pięknym kolorze Mauvelous. Dobra trwałość (ok. 5 dni), piękny połysk bez top coatu, szybkie schnięcie... Czego można więcej oczekiwać? :)
Faworytem w pielęgnacji włosów została pianka głęboko nawilżająca Pantene. Dzięki niej moje włosy są miękkie, podatne na układanie a skręt idealnie dociążony i pokreślony. Jak dla mnie rewelacja, nie wyobrażam sobie bez niej pielęgnacji.
Do ciała najczęściej używałam duetu Farmony o zapachu muffinek orzechowych z karmelem. Zapach? Bajka... Chociaż na gorąca dni stał się zbyt duszący. Poza tym peeling to naprawdę ostra rzecz, idealnie pozbywa się martwego naskórka, mimo parafiny w składzie nie zostawia tłustej otoczki na skórze, tylko naprawdę mocno ją oczyszcza. Na pewno sprawdzę inne wersje zapachowe. :)
Coś bez czego nie mogę się obejść, czyli krem na rozstępy. Trudno ocenić mi jest działanie Ziaji multi modeling, bo moje blizny są tak rozbielone (dzięki kuracji kremem z Tołpy), że już więcej chyba na tym polu nie zdziałam... Chętnie do niego wrócę ze względu na skład, cenę, wydajność i to, że nie pojawiły mi się nowe niespodzianki.
Ten duet ratuje moje stopy po całych dniach spędzanych w butach, po których mam wiele zgrubień. Tarka rewelacyjnie usuwa naskórek, a krem naprawdę mocno nawilża i nieco chłodzi.
Na koniec nie-kosmetycznie. Maść, która uratowała moje zakrwawione pięty (dzięki nowym butom... Czy tylko ja mam takiego pecha do obuwia?) i bardzo przyśpieszyła ich gojenie. Głównym składnikiem żelu jest dializat z krwi cieląt, więc jeżeli ktoś z Was ma problem z trudno gojącymi się ranami ten specyfik to wybawienie.
Co było Waszymi ulubionymi produktami w ubiegłym miesiącu?
Micelka też lubię, reszty nie znam.
OdpowiedzUsuńMaść z krwi cieląt? Brzmi bardzo metalowo :D
OdpowiedzUsuńLakier który trzyma się przez 5 dni to dla mnie cud, nie lakier. Mam tylko nadzieję, że jego cena nie zwala z nóg :D
Dla niektórych może nie brzmieć to zbyt przekonująco, ale maść jest rewelacyjna :) A lakier w aktualnym katalogu kosztuje chyba 13 zł, cena może nie powala, ale źle nie jest :)
Usuń