wtorek, 2 września 2014

O pięknych ustach słów kilka... (Manhattan Lip Lacquer, Avon Ultra Colour Bold, Einstein)


     Cześć Dziewczyny! :)

     W ten pochmurny i ponury dzień przychodzę do Was z odrobiną koloru. Co prawda tylko na ustach, ale od czegoś trzeba zacząć. :) Jednak najpierw zapraszam Was na małe porównanie dwóch ulubionych balsamów do ust. 



Carmex był jedynym balsamem, który potrafił zdziałać coś z moimi ustami. Z natury moje usta są bardzo wymagające, potrzebują ciągłego nawilżania i codziennych peelingów, inaczej mogłabym zapomnieć o pomadce - suche skórki skutecznie uprzykrzałyby mi życie. Oczywiście regularne złuszczanie nie gwarantuje mi sukcesu, takie zadziorki pojawiają się nawet po dwóch godzinach od nałożenia produktu koloryzującego na usta, więc muszę być bardzo ostrożna w doborze kosmetyków.

Carmex:

Einstein:

Jak widzicie, oba balsamy są na bazie wazeliny. Na korzyść Einsteina przemawia masło kakaowe już na drugim miejscu w składzie oraz obecność pantenolu. Brak w nim lanoliny (naturalnego wosku uzyskiwanego z owiec), który zastąpiono jego syntetycznym odpowiednikiem (Bis-Diglyceryl Polyacyladipate-2). Ciekawą rzeczą jest też obecność lecytyny
Kwas salicylowy dodawany do Carmexu może tłumaczyć to, że raz obudziłam się ze spalonymi (bardzo spierzchniętymi i bolącymi) ustami po nałożeniu na noc grubej warstwy tego balsamu. 
Nie wiem, który skład wypada bardziej na plus, oceńcie to same. Ja będę obstawać przy Einsteinie, z kilku powodów. Mam wrażenie, że wnika wgłąb warg i lepiej je nawilża. Jego konsystencja jest bardziej "lejąca" niż w przypadku Carmexu, który w porówaniu jest tępy. Einstein zapewnia uczucie chłodu na dłużej. Co prawda Carmex mieści w słoiczku więcej produktu (7,5g, Einstein 3,16g), ale za to cena jego czerwonego kolegi w drogeriach internetowych nie przekracza 3zł, co i tak wychodzi na plus (Carmex - ok. 10zł).

A teraz czas na obiecaną odrobinę koloru: 

Rimmel, Moisture Renew, 150 Piccadilly Pink
Brudny róż, który idealnie sprawdza się na co dzień, będzie również dobrym tłem dla mocniejszego makijażu. Serii Moisture Renew nie będę już zachwalać, choć w pełni na to zasługuje. Ten kolor można dostać w internetowych drogeriach za mniej niż 10zł.

Avon, Ultra Colour, Bold lipstick, Bare Impact
Idealny nude z nutką ciepłego brązu. Seria bardzo udana, mocny pigment i nienaganna trwałość.

Avon, Ultra Colour, Bold lipstick, Hi-Def Plum
Zimna fuksja, nad którą mocno się zastanawiałam i do końca nie wiedziałam, jak będę się w niej czuć. Kolor okazał się strzałem w dziesiątkę! Zostaje jednym z moich ulubionych róży. 

Manhattan, Lip lacquer, 60P Miss Hotness
Ciepła, mleczna czekolada, w której o dziwo czuję się dobrze, choć od dawna nie przepadam za brązami.

Manhattan, Lip lacquer, 50G Reds Rock!
Brudny, pudrowy róż, który nieco przypomina mi Picadilly Pink Rimmela. Idealny na co dzień.

Manhattan, Lip lacquer, 30K Rich & Gorgeous
Nazwa trafiona w dziesiątkę, mając ten róż na ustach można poczuć się luksusowo i klasycznie, a zarazem nowocześnie i wspaniale (ja po nałożeniu od razu mam w głowie piosenkę Madonny Material Girl, nie wiedzieć czemu :)). Lakier upatrzyła sobie moja Mama, jednak kolor okazał się dla niej zbyt krzykliwy, więc chętnie go przygarnęłam. :)

Manhattan, Lip lacquer, 10C Berry Bloom
Coś dla wielbicielek klasyki i czerwieni na ustach - czyli dla mnie. Idealnie krwista czerwień zawsze się sprawdza. 

Lakiery Manhattanu są do kupienia w internetowych drogeriach za ok. 5zł.
Opakowanie i formuła identyczna jak w przypadku produktów Rimmel, które w drogeriach stacjonarnych kosztują ok. 25zł.

Co najbardziej przypadło Wam do gustu?

41 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jest bardzo delikatny, a przy okazji chyba każdemu będzie pasował :)

      Usuń
  2. Masz piękne usta i domagam się pokazywania ich w całości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci, to miłe! Następnym razem postaram się uchwycić je inaczej :)

      Usuń
  3. Wszystkie mi się podobają :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Carmex bardzo lubię, wypróbowuję zawsze nowe wersje. Teraz używam waniliowej:).
    Spodobała mi się pomadka Avon Hi-Def Plum, mój kolor!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również mam waniliowy sztyft, nie lubię jedynie Carmexów w tubce, w ogóle nie działają. Ta fuksja jest przeurocza, a przy okazji seria udała się Avonowi :)

      Usuń
  5. Uwielbiam mocne kolory na pięknych, pełnych ustach jak Twoje. Jednak tu o dziwo najbardziej zaciekawił mnie Miss Hotness! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo! :) Miss Hotness to taki dziwny kolor wydaje mi się, że można czuć się w nim dobrze. Taka mocniejsza wersja klasycznego nude :)

      Usuń
  6. nie uzywam ani carmexu ani einsteina, za to mam tisane, ktore mnie niemozebnie wkurza swoim sloiczkiem i ze wlazi mi pod paznokcie :[ jakie piekne kolory! Czaje sie na ta fuksje :)) mowilam juz to chyba, ale masz naprawde piekne usta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Tisane dużo słyszałam, ale nie miałam okazji używać, skusiłam się na zbyt wiele balsamów, które okazały się bublami... Ja zawsze nabieram balsamy w słoiczku wierzchnią stroną paznokcia, bo często noszę długie i aplikacja jest trochę problemowa. :) Fuksję polecam, ja długo się wahałam, ale jest świetna! Dzięki! :*

      Usuń
    2. Tisane w słoiczku jest świetna na zimę kiedy chłodzenie Einsteina może być nieprzyjemne.Bardzo dobrze radzi sobie z problemem suchych skórek i ochroną przed wiatrem i mrozem :)

      Vika.

      Usuń
    3. Będę musiała przemyśleć i przeczytać setki opinii, żeby się nie naciąć, niestety moje usta wymagają bardzo dużo :(

      Usuń
    4. Moje też są wymagające ,ale peeling z miodu i gruba warstwa Tisane na noc działają cuda :) Polecam tylko wersję słoiczkową , wersja w pomadce to pomyłka..

      Vika.

      Usuń
    5. Ok, zapamiętam, czuję się skuszona i jak tylko trafię na promocję - biorę :)

      Usuń
    6. Zlamalam sie i kupilam pomadke fuksjowa z Maybelline, jest niesamowita! Co do tisane to potwierdzam ze jest dobry, tylko ten sloiczek.. musze wyprobowac twoj patent na nabieranie :D

      Usuń
  7. Mam ochotę na te pomadki Avon;) Piękne masz usta, takie pełne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie! A pomadki polecam, są rewelacyjne :)

      Usuń
  8. Masz naprawdę piękne usta :) Podoba mi się odcień Reds Rock! Manhattanu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zadnego z tych balsamow nie mialam ;) Piekne usta Kochana :) Brudny, pudrowy roz chyba najbardziej przypadl mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, ja jednak nie do końca je lubię :) Kolor jest bardzo spokojny, idealny na co dzień :)

      Usuń
  10. A ja mam chrapkę na pomadki Avon oraz na te lakiery do ust z Manhattanu. Muszę znaleźć też mojego Einsteina, bo zostawiłam go u siebie w domu rodzinnym w kurtce zimowej , a teraz przy ochłdzeniu trzeba zadbać o usta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam z czystym sumieniem! :) To prawda, przyda się :)

      Usuń
  11. Ciekawa jestem balsamu einstein, ponoć jest dobry.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham Carmexy <3 Nie wyobrażam sobie życia bez nich!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak ja! Ale na chwilę obecną bardziej pokochałam Einsteiny :)

      Usuń
  13. Masz fajne, pełne usta, dobrze Ci! Możesz szaleć z kolorami i wykończeniami pomadek. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie! To prawda, chociaż rzadko eksperymentuję, stawiam na ulubioną czerwień, bądź nude :)

      Usuń
  14. Hej :) Czy używasz lakieru do włosów na co dzień? Wyczytałam to w Twojej MWH u Anwen i kiedy patrzę na Twoje włosy to aż wierzyć mi się nie chce, że mogą być traktowane lakierem. Moje włosy to kompletnie oporne na stylizację średniopory (w kierunku niskiej porowatości) i rozważam właśnie powrót do tego stylizatora. Za czasów używania lakieru moje włosy były w złym stanie, ale wtedy kompletnie o nie nie dbałam i, jak większość włosomaniaczek, miałam dłuższą przygodę z prostownicą ;) Świetny stan Twoich włosów dał mi do myślenia i zastanawiam się, czy przy zdrowej pielęgnacji i używaniu lakieru moje włosy wciąż wyglądałyby dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Owszem, używam lakieru do włosów codziennie, ale tylko do utrwalenia grzywki, nigdy nie używam go na całą długość (chyba, że okazja jest naprawdę wyjątkowa i wiem, że fryzura będzie musiała przetrwać np. całą noc). Jestem od niego uzależniona od czasów gimnazjum, i przez ten cały czas nie zauważyłam, żeby negatywnie wpływał na stan włosów, chociaż wydaje mi się, że moje włosy przy twarzy (grzywka) są odporne na wszystko - nigdy nie zabezpieczam ich jedwabiem, suszę gorącym powietrzem, czasami muszę wspomóc się prostownicą a ich stan i tak zawsze jest bardzo dobry. Myślę, że lakier używany w minimalnych ilościach na pewno nie zrobi krzywdy włosom. Moje włosy są wysokoporowate, więc generalnie są bardziej narażone na negatywne działanie lakieru. Jeżeli mogę Ci coś polecić, to powiem od siebie, że ja uwielbiam złotego Syossa - ma w składzie keratynę, świetnie trzyma włosy w ryzach a poza tym nie powoduje efektu hełmu i sklejenia. :)

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź :) Syossa muszę wypróbować i, kto wie, może przy oszczędnym używaniu włosy nie ucierpią ;)

      Usuń
  15. Reds Rock to zdecydowanie mój faworyt, pięknie wygląda na ustach : )

    OdpowiedzUsuń
  16. miałam oba te balsamy do ust w słoiczkach oba są równie dobre, najbardziej podoba mi sie ostatnia szminka.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ostatnia szminka rządzi! Strasznie podobają mi się czerwienie na ustach, chociaż do mnie zupełnie niestety nie pasują :(

    OdpowiedzUsuń
  18. Podoba mi się Piccadilly Pink i chcę ją mieć. ;)

    OdpowiedzUsuń

Pisz śmiało, Twój komentarz jest dla mnie miłą niespodzianką i jest niezwykle ważny! (Na Twoje pytania odpowiem pod komentarzem)

Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny! :)