piątek, 30 maja 2014

codzienny makijaż


     Dziś post z makijażem, który zazwyczaj wybieram na co dzień. Wiem, że powinno się stawiać na makijaż ust lub oka, ja jednak lubię podkreślać obie rzeczy jednocześnie. Myślę, że nie jest zbyt "gryząco się", w takim wydaniu czuję się najlepiej. :) 




 Tego użyłam:

     Paletka z Lovely długo chodziła za mną, a ja chodziłam za nią, nie mogąc jej nigdzie dostać. Czytałam różne opinie na jej temat, po przeczytaniu x z kolei negatywnej recenzji postanowiłam dać sobie z nią spokój. Jednak gdy przy okazji zakupów w Rossmannie w końcu ją zobaczyłam, to włożyłam do koszyka bez zastanowienia. :)      Jakie są moje wrażenia? Uważam, że za taką cenę (12zł cała paletka, więc jeden cień wychodzi mega tanio) te cienie są wręcz rewelacyjne. Bałam się słabiutkiego poziomu napigmentowania, ale bardzo pozytywnie się zaskoczyłam (nawet matowe są bardzo przyzwoite), co można zobaczyć na zdjęciach wyżej. I myślę, że to przede wszystkim kwestia dobrej bazy, która mój makijaż utrwala na cały dzień, a nawet dłużej. ;) W takiej cenie nie przeszkadza mi nawet tandetne opakowanie, bo z jego trwałością też nie jest znów najgorzej. Polecam ją wielbicielkom cielistego makijażu, Lovely oferuje nam świetną jakość w rewelacyjnej cenie. 

czwartek, 29 maja 2014

aurora borealis nails


     Zdobienie paznokci inspirowane (bardzo luźno) zorzą polarną. 
(Robione w pośpiechu, wybaczcie niedoczyszczone skórki)



Tego użyłam:


środa, 28 maja 2014

domowe spa: maseczka z bialej glinki


     Włosy są objęte szczególną pielęgnacją i cotygodniowym dopieszczeniem, a moja cera także nie chce być gorsza. :) Jeden dzień w tygodniu poświęcę jej trochę więcej czasu niż 15 minut, żeby dokładnie oczyścić skórę i wspomóc żmudny proces pozbywania się zaskórników i przebarwień.



Twarz umyłam (już tradycyjnie) Czarnym Mydłem Babuszki Agafii.

Następnie zafundowałam jej bardzo mocne drapanie. :) Uwielbiam używać tego peelingu i żałuję, że producent nie wprowadził na rynek większej wersji, aniżeli ta w jednorazowych saszetkach. 

Potem przyszedł czas na bohaterkę tego wpisu - rosyjską maseczkę odmładzającą Kleopatra z białej glinki.
Używałam jej wcześniej, jednak mieszana z samą wodą nie zachwyciła mnie. Nie robiła krzywdy, ale też nie pomagała, poza tym, że zostawiała gładką buzię. Jenak dla mnie to zdecydowanie za mało, po glince spodziewałam się lepszych rezultatów.

Ponieważ rezultaty mnie nie zachwyciły, postanowiłam odrobinę ją ulepszyć. 1,5 łyżeczki glinki zmieszałam z przegotowaną wodą i wodą termalną z Avene(w proporcji 1:1). Do tego dolałam około 1/3 łyżeczki oleju z czarnuszki. Tęskniłam za jego działaniem (i aromatycznym zapachem), bo od kilku miesięcy dałam sobie spokój ze stosowaniem oleju na twarz (bo należę do leniwych, a z tym było dużo zachodu).
Taką miksturę przetrzymałam wyjątkowo długo, bo ok. 0,5h.

Po spłukaniu maseczki tonizowałam twarz płynem micelarnym.

Na koniec mój ulubieniec od kilku dni - krem Effeclar Duo [+]. Póki co, jestem nim zachwycona.

Efekty pielęgnacji?
Pory wyraźnie się zmniejszyły, stany zapalne były nieco uspokojone.
Oczywiście najbardziej dało się odczuć niesamowitą gładkość buzi, biała glinka mogłaby mi zastąpić krem nawilżający. Moim zdaniem maska zadziałała lepiej, bo dodałam do niego mój ulubiony, czarnuszkowy olej. :)




wtorek, 27 maja 2014

sunset make up

     Pozostaję przy kolorach zachodu słońca, które totalnie zawładnęły moim sercem. Zazwyczaj nie przepadam za kolorowym makijażem (preferuję kolorystykę nude), ale dla efektu sunset robię wyjątek, ot tak, na dobry początek lata. :)







Pełny makijaż


Użyte kosmetyki:


PODKŁAD Correctin, Iwostin, kolor jasny
KOREKTOR Studio Artist concealer, Oriflame Beauty, kol. Light
PUDER z mąki ziemniaczenej
BAZA face primer, Oriflame Beauty (jako baza pod cienie)
CIENIE all about paradise, Essence
KREDKA big bright eyes, Essence, kol. 02 (na linię wodną)
EYELINER eyeliner waterproof, Wibo
TUSZ DO RZĘS Colossal Volume Express, Maybelline
RÓŻ blush up!, Essence, kol. 20 pinky flow
CIENIE DO BRWI eyebrow stylist set, Essence, kol. 02 natural blond style
POMADKA Color Wear, Lovely, kol. 3





poniedziałek, 26 maja 2014

(3) Niedziela dla włosów: ISANA, maska z olejkiem arganowym


   Moje włosy chyba wyczuwają moment, kiedy najbardziej mi zależy na ich nienagannym wyglądzie. Mimo nawilżającej kuracji (która zazwyczaj daje świetne rezultaty) po wysuszeniu były suche, szorstkie w dotyku i nie ułożyły się najlepiej. Myślę, że przedobrzyłam z produktami. O niezadowalający efekt winię naftę kosmetyczną (nie wiem co podkusiło mnie do jej wykorzystania...) i olejek z Avonu, który nie potrafi dociążyć moich włosów. Wątpię, by wina leżała po stronie testowanej nowości, czyli maski z Isany, bo gliceryna (tu wysoko w składzie) zawsze robi dobrze moim włosom. :)


1. Olejowanie 
Do olejowania włosów użyłam nafty kosmetycznej. Trzymałam ją nie dłużej niż 15 min, licząc na efekt gładkich i dociążonych włosów. Niestety, jak wiecie, było wręcz odwrotnie.

2. Mycie
Do mycia włosów użyłam resztek szamponu Elseve Nutri-Gloss Crystal. To jeden z moich ulubieńców, ładnie nabłyszcza i sprawia, że już podczas mycia włosy robią się bajecznie miękkie.

3. Odżywka 
Postępując zgodnie z zasadami pielęgnacji włosów szklistych, nałożyłam maskę Kallos Latte. Tradycyjnie, na 10 minut. Jej zapach jest dla mnie aromaterapią. :)

4. Maska 
Tu przyszedł czas na wspomnianą nowość - maskę Isany z olejkiem arganowym. Nie mogę na jej temat powiedzieć nic więcej, poza tym, że znośnie pachnie, bo użyłam jej po raz pierwszy. Pokładam w niej jednak jakieś nadzieje (ale nie za duże, bo za cenę 5zł nie oczekuję cudów), dlatego zabieram się do konkretniejszych testów!

 5. Olejek
Po umyciu nałożyłam silikon od połowy długości włosów, bo zależało mi na zdrowym wyglądzie włosów. Nie dociążył on jednak dostatecznie włosów, mam wrażenie, że wręcz tylko potęgował efekt suchości. Dwa lata temu sprawdzał się znacznie lepiej, dlatego chętnie do niego wracałam, teraz jednak jestem rozczarowana.

6. Suchy szampon
...a raczej gwóźdź do trumny. Użyłam go po raz drugi, i jestem coraz bliższa stwierdzenia, że ten preparat nie jest dla moich suchych włosów. O ile inne wersje (klasyczna i tropikalna) sprawowały się całkiem nieźle, tak z XXL volume już tak kolorowo nie jest. Chciałam uzyskać dużą objętość, a zamiast tego miałam plątaninę włosów.

Tak wyglądały moje włosy (na zdjęciu nie wyglądają tak tragicznie, ja na żywo czułam się z nimi fatalnie). Przestrzegam, nie eksperymentujcie, gdy zależy Wam na wizualnym efekcie!
Możecie dostrzec też to, czego w mojej czuprynie nie lubię najbardziej - z prawej są podatne na skręt, lewa ledwo co układa się w najdelikatniejsze fale... 



niedziela, 25 maja 2014

sunset ombre nails


     Pomysł na takie paznokcie wpadł mi do głowy, gdy szukałam jakiegoś niekonwencjonalnego tła dla naklejek wodnych. Zainspirowana kolorami krzyży wybrałam zachód słońca. :) Myślę, że nie wyszło źle, jednak następnym razem wybiorę jasne tło dla tego wzoru, żeby pokazać piękną galaktykę. 




Jak Wam się podoba?


 Czego użyłam?:




sobota, 24 maja 2014

Lakier FM Group (Pale fuchsia) + new in


     To moja pierwsza styczność z lakierem (czy w ogóle kosmetykiem) od FM Group. Nie spodziewałam się efektu wow, jednak miło się rozczarowałam.




Wygląd
Lakier zamknięty jest w buteleczce bez zbędnych udziwnień; grube szkło uniemożliwia jej zbicie. Klasyczny pędzelek gwarantuje wygodną aplikację, pomimo, że nie należy do najszerszych. Przypominam sobie, że lakier zapakowany był jeszcze w kartonowe pudełko.

Aplikacja
Aplikowanie nie sprawia większych problemów. Konsystencja jest dość rzadka, jednak lakier nie rozlewa się na skórki. Podczas aplikacji przyjemnie się zaskoczyłam - już jedna warstwa gwarantuje krycie bez prześwitów. Druga niespodzianka - lakier wysycha niespotykanie rzadko.

Trwałość
Lakier wytrzymuje bez odprysków około 4-5 dni. Potem zaczyna wycierać się na końcówkach. Trwałość zależy też od ilości warstw (ja pomimo krycia po jednej warstwie kładę dwie, i tyczy się to wszystkich lakierów).



Ogólnie? Jestem bardzo zadowolona. Nie jestem pewna, czy to lakier wart swojej ceny (17,90?), preferuję tańsze kosmetyki. Poza tym mój egzemplarz ma piękny kolor malinowego różu, po który czasem mam ochotę sięgnąć. 


Przedstawiam też nowe kosmetyki, które (mam nadzieję) pomogą mi zwalczyć problemy skórne. 


 Te dwa specyfiki postanowiłam kupić po wypróbowaniu mini wersji. Effaclar duo+ od La Roche Posay szybko zmniejsza wypryski (chociaż miałam próbkę starej wersji, mam nadzieję, że ta sprawdzi się równie dobrze). Podkład Iwostinu do cery wrażliwej trzyma się mojej skóry cały(!) dzień, poza tym mam wrażenie, że skóra pod nim oddycha. Próbka była w kolorze naturalnym, był jednak nieco zbyt ciemny i miał żółte tony, nie do końca zgrywał się z moją cerą, dlatego kupiłam wersję jasną.



Pomadkę Alterry kupiłam z myślą o pielęgnacji rzęs. Wypróbuję, gdy tylko skończy mi się krem z L'Biotica.


piątek, 23 maja 2014

Doskonała czerwień!


     Okej, na wstępie przyznam się, że szukanie idealnej czerwieni na ustach nie spędzało mi snu z powiek... Myślałam, że czerwone odcienie pomadek, które posiadam są dla mnie odpowiednie. Jedna była intensywna, druga zgaszona. I niby uwielbiałam ten kolor na ustach, ale zbyt rzadko po nie sięgałam. A teraz to się zmieni, bo przypadkiem odnalazłam czerwień idealnie podkreślającą moje blade lico. :)


Małe porównanie moich ulubionych czerwieni


      Mowa oczywiście o kredce (konturówce) do ust Golden Rose z serii Dream Lips. No po prostu uwielbiam ten kolor! Jest intensywna, ale nie jaskrawa; jasna, ale wciąż ciemna; o soczystym, czereśniowym (tak mi się jakoś kojarzy) odcieniu, ale wciąż klasyczna... Uwielbiam <3



      Mówię też bez bicia, że aplikacja jest daleka ideałowi, bo żeby wypełnić całe usta konturówką trzeba się namachać (posiadaczki dużych ust wiedzą o czym mówię), wykończenie jest matowe, co też utrudnia gładkie sunięcie po powierzchni ust... Ale wysiłek jest wart zachodu. Goła kredka na ustach nie zachwyca mnie tak bardzo (lubię mat, ale zdecydowanie wolę efekt "mokrych ust"), dlatego dokładam do niej bezbarwny błyszczyk. I tu bajka się nie kończy, bo kredka jest baaardzo trwała, trzyma się ust kilka godzin, nawet z dodatkowym połyskiem.


 Skusiłam Was choć trochę? :)

środa, 21 maja 2014

Walka z niedoskonałościami


     Moja cera stała się bardzo kapryśna. Z natury jest mieszana, ostatnio zaczęła być mocno przesuszona (zwłaszcza w okolicach nosa i czoła), a co najgorsze - codziennie funduje mi nowe wypryski... Staram się zmienić dietę, która jest najprawdopodobniej przyczyną tych problemów, ale przede wszystkim zaczęłam walkę od zewnątrz. 


1. Demakijaż
Moja wieczorna pielęgnacja zaczyna się od dokładnego zmycia makijażu. Staram się dobierać jak najdelikatniejsze produkty, od kilku lat ufam w tej kwestii płynom micelarnym. Każdy testowany przeze mnie był dobry, ale nie rewelacyjny. Najlepiej do tej pory spisywał się płyn BeBeauty z Biedronki.

2. Mycie twarzy
Zarówno rano, jak i wieczorem od dłuższego czasu twarz myję Czarnym Mydłem Babuszki Agafii. Jego mocno ziołowy skład wysusza i minimalizuje wypryski, ale co najważniejsze - zmniejsza pory! Od kiedy używam go regularnie są mniejsze co najmniej o połowę, a to trudna sztuka (przynajmniej przy mojej mieszanej cerze). Jedna mała wada - nieco zbyt mocno wysusza i powoduje nieprzyjemne uczucie ściągnięcia.

3. Złuszczanie
Niedawno odkryłam mój mały hit: Peeling Gruboziarnisty marki Bielenda. Zawiera kwasy AHA, które skutecznie złuszczają martwy naskórek. To bardzo mocny zdzierak, nie polecam wrażliwcom! 
Peelingowanie to bardzo ważny element w mojej pielęgnacji. Wykonuję go co 2-3 dni. 

 4. Maseczka
Od kilku tygodni królują te oczyszczające, z glinką. Bardzo polubiłam się z maską Himalaya Herbals z olejkiem Neem. Czasami używam też rosyjskiej maseczki na bazie białej glinki, mieszam ją wtedy z wodą termalną. Ostatnio stosowałam maseczkę z drożdży i mleka.
Skórę oczyszczam w ten sposób 1-2 razy w tygodniu.

5. Tonizowanie 
Życia bez toniku nie wyobrażam sobie od kilku lat. Łagodzi uczucie ściągnięcia, przygotowuje skórę do ewentualnego przyjęcia kremu. Gdy akurat nie mam toniku zamiast niego sięgam po płyn micelarny.

6. Krem na noc 
Aktualnie używam tych dwóch widocznych na zdjęciu, o ile w ogóle to robię. Ostatnio wolę nie kusić mojej cery, by nie dała mi niespodzianek w postaci zapchanych porów (chociaż nie używam kremów z parafiną i innymi substancjami komedogennymi).

 7. Krem pod oczy
Od kilkunastu tygodni niezbędnik w mojej pielęgnacji. Wypowiedziałam wojnę zmarszczkom pod oczami, którą do tej pory przegrywam...

8. Doraźni pomocnicy
W razie zmian na skórze stosuję te dwa specyfiki: na początek olejek herbaciany, by wysuszyć wypryski i zapobiec rozprzestrzenianiu się bakterii; gdy zmiany są już podleczone stosuję krem antyseptyczny by zlikwidować przebarwienia.

8. Krem na dzień
Nigdy nie zapominam o kremie na dzień, staram się dać jej nawilżenie na cały dzień. Bardzo polubiłam krem Hydra Adapt, choć opinie są raczej podzielone. 


    Czy możecie polecić coś niezawodnego, by pozbyć się niechcianych niespodzianek na buzi? A może macie swoje sprawdzone sposoby, jak utrzymać skórę w nienagannym stanie?