Okej, na wstępie przyznam się, że szukanie idealnej czerwieni na ustach nie spędzało mi snu z powiek... Myślałam, że czerwone odcienie pomadek, które posiadam są dla mnie odpowiednie. Jedna była intensywna, druga zgaszona. I niby uwielbiałam ten kolor na ustach, ale zbyt rzadko po nie sięgałam. A teraz to się zmieni, bo przypadkiem odnalazłam czerwień idealnie podkreślającą moje blade lico. :)
Małe porównanie moich ulubionych czerwieni
Mowa oczywiście o kredce (konturówce) do ust Golden Rose z serii Dream Lips. No po prostu uwielbiam ten kolor! Jest intensywna, ale nie jaskrawa; jasna, ale wciąż ciemna; o soczystym, czereśniowym (tak mi się jakoś kojarzy) odcieniu, ale wciąż klasyczna... Uwielbiam <3
Mówię też bez bicia, że aplikacja jest daleka ideałowi, bo żeby wypełnić całe usta konturówką trzeba się namachać (posiadaczki dużych ust wiedzą o czym mówię), wykończenie jest matowe, co też utrudnia gładkie sunięcie po powierzchni ust... Ale wysiłek jest wart zachodu. Goła kredka na ustach nie zachwyca mnie tak bardzo (lubię mat, ale zdecydowanie wolę efekt "mokrych ust"), dlatego dokładam do niej bezbarwny błyszczyk. I tu bajka się nie kończy, bo kredka jest baaardzo trwała, trzyma się ust kilka godzin, nawet z dodatkowym połyskiem.
Skusiłam Was choć trochę? :)
No piękna <3
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie znalazłam swojej idealnej czerwieni :(
Właśnie też zastanawiam się nad powrotem do konturówki, tylko boję się wysuszenia ust.
OdpowiedzUsuńTeż mam z tym problem, ale u mnie praktycznie wszystkie kosmetyki do ust tworzą nowe skórki. :(
UsuńI faktycznie czerwień jest idealna :)
OdpowiedzUsuń