Twarz umyłam (już tradycyjnie) Czarnym Mydłem Babuszki Agafii.
Następnie zafundowałam jej bardzo mocne drapanie. :) Uwielbiam używać tego peelingu i żałuję, że producent nie wprowadził na rynek większej wersji, aniżeli ta w jednorazowych saszetkach.
Potem przyszedł czas na bohaterkę tego wpisu - rosyjską maseczkę odmładzającą Kleopatra z białej glinki.
Używałam jej wcześniej, jednak mieszana z samą wodą nie zachwyciła mnie. Nie robiła krzywdy, ale też nie pomagała, poza tym, że zostawiała gładką buzię. Jenak dla mnie to zdecydowanie za mało, po glince spodziewałam się lepszych rezultatów.
Ponieważ rezultaty mnie nie zachwyciły, postanowiłam odrobinę ją ulepszyć. 1,5 łyżeczki glinki zmieszałam z przegotowaną wodą i wodą termalną z Avene(w proporcji 1:1). Do tego dolałam około 1/3 łyżeczki oleju z czarnuszki. Tęskniłam za jego działaniem (i aromatycznym zapachem), bo od kilku miesięcy dałam sobie spokój ze stosowaniem oleju na twarz (bo należę do leniwych, a z tym było dużo zachodu).
Taką miksturę przetrzymałam wyjątkowo długo, bo ok. 0,5h.
Po spłukaniu maseczki tonizowałam twarz płynem micelarnym.
Na koniec mój ulubieniec od kilku dni - krem Effeclar Duo [+]. Póki co, jestem nim zachwycona.
Efekty pielęgnacji?
Pory wyraźnie się zmniejszyły, stany zapalne były nieco uspokojone.
Oczywiście najbardziej dało się odczuć niesamowitą gładkość buzi, biała glinka mogłaby mi zastąpić krem nawilżający. Moim zdaniem maska zadziałała lepiej, bo dodałam do niego mój ulubiony, czarnuszkowy olej. :)
Wow, mam to czarne mydełko ale twarzy nim jeszcze nie traktowałam :D
OdpowiedzUsuń