piątek, 16 maja 2014

Jak pokochać podkład Stay Matte?

     Odświeżona linia podkładów Rimmela to kosmetyki trudne do okiełznania. Większość po prostu daje sobie z nim spokój, uważając go za stratę pieniędzy (też byłam tego bliska). 



     Po pierwszym użyciu Stay Matte byłam zakochana. Żaden podkład nie dawał mi tylu godzin idealnie matowej cery (ok. 4-5h, jak na moją mieszaną cerę to bardzo dużo). Po drugie Rimmel zafundował mi to, czego w żadnym innym podkładzie nie spotkałam: połączenie matu z doskonałym kryciem. Kiedy moja skóra ma lepsze dni nie potrzebuję już korektora, jednak kiedy płata mi figle jako korektora używam tego podkładu, kładąc go punktowo, nieskazitelna cera gwarantowana. :)

     Mijał czas od kiedy zaczęłam go używać, no i zaczęły się schody... Stay Matte czasami pięknie zlewał się ze skórą, czasami tworzył tylko nieestetyczne smugi i w ogóle nie chciał współpracować (u mnie działo się to wtedy, gdy na twarz użyłam ekstra dawki silikonów by ukryć pory - bazy pod makijaż, lub ekspresowo wygładzającego serum). 

     Któregoś dnia byłam tak zniechęcona ponownym nakładaniem tego podkładu (bo nie wiedziałam, jaki dziś będzie miał "humor"), że postanowiłam zmieszać go z kremem, który zazwyczaj kładę pod make up.
I co się okazało? Że na buzi mam podkład pięknie stopiony ze skórą, żadnych smug, a krycie zostało wciąż takie samo... Zakochałam się po raz drugi!



     Na dłoń wyciskam porcję kremu nawilżającego Garnier Hydra Adapt do cery mieszanej i tłustej (taką, jaka zazwyczaj wystarcza do pokrycie całej twarzy), do tego dokładam taką samą ilość (lub troszkę więcej) podkładu Stay Matte, mieszam, nakładam jak zwykły krem i... Voila!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pisz śmiało, Twój komentarz jest dla mnie miłą niespodzianką i jest niezwykle ważny! (Na Twoje pytania odpowiem pod komentarzem)

Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny! :)