sobota, 23 sierpnia 2014

Po miesiącu diety...

     ...a raczej miesiąc po zmianie stylu odżywiania. Dziś rano wstałam, sumiennie zważyłam się jak co tydzień, a teraz przychodzę do Was z tym podsumowującym (i motywującym, jeżeli ktoś poszukuje motywacji) postem. Zacznę od tego, że śmiało mogę nazwać się specjalistką od diet. Kopenhaska, kapuściana, bezglutenowa, oczyszczająca - czego ja w swoim życiu nie przerobiłam? Trzy lata temu na dłużej zostałam przy diecie niełączenia zmiksowanej z dietą 1000 kcal (a nawet 500 kcal, taka byłam mądra!), przez pół roku schudłam w porywach do 13,5kg, ale w dwa lata lenistwa prawie udało mi się wrócić do starej wagi. Po powrocie z tegorocznych wakacji powiedziałam sobie dość i wzięłam się za siebie, o czym wspominałam w jednym z postów. W tym momencie pozwolę sobie przekleić opisane tam zasady, skomentować je i dodać nowe, o których podczas pisania tamtego posta zapomniałam.



1. regularne posiłki co trzy godziny (cztery/pięć w ciągu dnia)
tego dzielnie się trzymam, choć czasem jestem zabiegana i nie mam możliwości zjedzenia, wtedy po prostu okres pomiędzy posiłkami wydłuża się do kilku godzin więcej
2. małe porcje (nie większe niż wielkości dwóch ściśniętych pięści)
tej zasady też dzielnie pilnuję, dzięki regularnym posiłkom nie bywam głodna, a nawet jeżeli dopadnie mnie burczenie nie daję się wciągnąć w większe porcje, bo wiem, że małą też się najem
3. picie dużej ilości wody (min. 1,5l dziennie, jednak nie wcześniej, niż 0,5h po jedzeniu)
wypijam co najmniej 1,5 litra wody gazowanej (bo taką lubię, niegazowanej nie toleruję), po ciężkostrawnych posiłkach zaparzam sobie ukochaną czerwoną herbatę (innej też nie toleruję); czasami rozcieńczam 100% sok z wodą w stosunku 1:1, wtedy mam zdrowy gazowany napój :)
4. zero mąki i jej przetworów (pieczywa, makaronów, panierek, pierogów - chociaż od czasu do czasu robię miejsce w jadłospisie na makaron, który kocham)
ok, z mąki nie zrezygnowałam tak jak to sobie wymarzyłam - na początku jadłam sporo pszennego makaronu, teraz dołożyłam też sobie żytni chlebek, by moje jelita odzyskały regularną pracę, bo z tym podczas diet mam problem
5. zero białego cukru w każdej postaci (ciast, ciasteczek, cukierków, słodkich napojów)
nie jem cukru w żadnej postaci, jedynie dwa razy podczas upałów pozwoliłam sobie na pyszne, ale małe lody; poza tym - zero słodyczy i jest mi z tym bardzo dobrze! jeżeli koniecznie chcę coś osłodzić to robię to przy pomocy naturalnego miodu
6. warzywa/owoce co najmniej dwa razy dziennie 
nie pilnuję tego, ale zdarza się, że jem je 4 razy dziennie
7. ostatni posiłek najpóźniej 2h przed snem
minimalnie 2h, lubię kłaść się spać z pustym żołądkiem :)
8. najważniejsze - niełączenie produktów (węglowodanów z białkiem)
bardzo tego pilnuję, ale podczas śniadania pozwalam sobie na małe odstępstwa

+ kilka zasad, o których nie wspominałam:
  • soli używam bardzo oszczędnie, do potraw sypię maksymalnie 3 szczypty ukochanej soli himalajskiej;
  • staram się nie pić alkoholu, raz w tygodniu skuszę się jedynie na lampkę wytrawnego wina;
  • śniadanie to najważniejszy posiłek, więc zawsze jem białko - trawi się najwolniej, szybko jesteśmy po nim syci na długi czas;
  •  wysoko przetworzonej żywności mówię stanowcze nie! od kiedy z niej zrezygnowałam nie mam problemu z bólem głowy, który dotykał mnie prawie każdego wieczoru, teraz wiem czemu... ach, ta chemia...;
  • dzięki wyżej wymienionemu punktowi wyeliminowałam z diety syrop glukozowo-fruktozowy - tani, słodki syrop, który czai się dosłownie wszędzie, a jest w dużym stopniu odpowiedzialny za przyrost wagi i otyłość;
  • zupełnie przypadkiem i nieprzemyślanie zrezygnowałam z mięsa, które przestało mi smakować, nie tęsknię za mięsnymi daniami :)

Mój przykładowy jadłospis: 

śniadanie:
serek wiejski + pomidor / jajecznica + kromka ciemnego pieczywa / kleik ryżowy gotowany na mleku 

II śniadanie:
świeże owoce: banany, brzoskwinie, maliny, borówki - to co lubicie! / kanapki z ciemnego pieczywa z domowym masłem migdałowym / koktajle z dowolnie mieszanych warzyw i owoców/ pożywna zupa (ulubiona)

obiad:
kasza jaglana, kasza gryczana z warzywami / orientalny makaron spaghetti z warzywami / spaghetti z sosem pomidorowym i odrobiną ulubionego sera / pieczona cukinia i ziemniaki / omlet z jaj i mąki ziemniaczanej / cannelloni z sojowym farszem

podwieczorek:
owoce i warzywa / pancakes z kaszy jaglanej oraz inne dania wymienione w II śniadaniu

kolacja: 
coś lekkostrawnego: owoce i warzywa / budyń z nasion chia / popping z amarantusa z jogurtem naturalnym i łyżką miodu

Kilka zdjęć:
Kasza gryczana z warzywami
Kleik ryżowy z brzoskwinią
Orientalny makaron spaghetti
Pancakes z kaszy jaglanej z borówkami i miodem
Mała, słodka, grzeszna przyjemność - lody Oreo - mniam!
Dorsz z kurkami i fasolą szparagową gotowany na parze
Miseczka malin - mój smak lata
Pstrąg łososiowy z warzywami smażony bez tłuszczu
Kanapki z chleba żytniego z domowym masłem migdałowym, posypane różową solą i z plasterkami suszonej śliwki
Pieczone bataty z czosnkowym sosem z jogurtu naturalnego
Zupa krem z dyni w orientalnym klimacie :)
Budyń z nasion chia z malinami
Wszystkie przepisy pochodzą raczej z mojej głowy i gdybyście chciały na coś przepis to chętnie się podzielę, tylko dajcie znać :)

Na koniec najważniejsze, czyli rezultaty mojej diety po miesiącu.
W pierwszym tygodniu straciłam najwięcej, bo prawie 3 kg. Świadczy to tylko o tym, jak bardzo mój organizm potrzebował oczyszczenia i zdrowej żywności - od razu poczułam się lżejsza, brzuch mi się wyprasował i czułam, że nie jestem już napompowana wodą nagromadzoną w organizmie. Przez kolejne dwa tygodnie traciłam już mniej niż 1 kg tygodniowo, czyli bardzo bezpiecznie. :) W czwartym tygodniu postanowiłam przyspieszyć metabolizm i zrzuciłam aż 2 kg. Dołożyłam także codzienne przysiady, by wzmocnić tyły. ;) Łącznie straciłam aż 6,6kg!
Nie bywam głodna, czuję się lekko i zdrowo.
Jedynym minusem diety są niedoskonałości mojej cery, wynikające ze spożywania dużej ilości białka pochodzenia mlecznego, ale o tym co i jak na pewno napiszę osobny post.
Póki co, przede mną kolejny miesiąc walki o wagę idealną.

Jak jest u Was z odżywianiem? Staracie się uważać na to co jecie, czy raczej wręcz przeciwnie?

28 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się Twoja dieta, chciałabym poznać przepis na zupę z dyni.
    Do syropu glukozowo fruktozowego dodałabym jeszcze glutaminian na czarną listę. To bardzo powszechna trucizna.
    Chętnie za Twoją radą wypróbuję sól himalajską, tylko obawiam się że trudno będzie ją znaleźć w sklepach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno na dniach dodam post z przepisem :) Oj tak, o tym akurat zapomniałam, ale nawet nie będąc na diecie starałam się go unikać. Sól himalajska jest delikatniejsza od zwykłej soli, bardzo ją lubię. Można ją dostać w Almie (tam wychodzi najtaniej, bo chyba 16zł za 1kg), ale jest coraz bardziej popularna, widziałam ją w supermarketach, musisz się rozejrzeć na półkach z solą :)

      Usuń
  2. Wow, podziwiam wynik i zazdraszczam:) Ja się przymierzam do odchudzania jak pies do jeża-niby wiem, że powinnam, ale lenistwo i łakomstwo wygrywają. Najtrudniej jest mi zrezygnować z pieczywa, makaronu itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tak, że czuję, że muszę odpocząć od śmieciowego jedzenia. Mi też trudno jest z tego zrezygnować, ale jeżeli chodzi o pieczywo to wybieram żytnie bez mąki pszennej. A makaron można łatwo zastąpić makaronem bezglutenowym, kukurydziany jest nie do odróżnienia od pszennego, a zawsze będzie zdrowiej :)

      Usuń
  3. Gratuluję efektów! ja od 1 sierpnia chodzę na siłownię a efekty już widzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, jestem pod wielkim wrazeniem! Najpierw chce ci pogatulowac, ze zalozylas sobie takie scisle postanowienia i ze prawie wszystkie wypelnilas! A te dania takie smakowite ze zaraz lece cos zjesc :D no i przede wszytkim gratuluje ci straconych kilogramow - zbieram szczeke z podlogi :D powiedz, nie robilas zadnych cwiczen poza przysiadami? Naprawde super efekt dla takich leniuszkow jak ja! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za takie miłe słowa! :* Jestem zbyt leniwa na ćwiczenia, poza tym gdy regularnie realizuję jakiś program fitness (np. Chodakowskiej) to w dół lecą tylko centymetry, waga stoi w miejscu - wiadomo, mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, a ja lubię sobie od rana wejść na wagę i widzieć spadek kilogramów. :D Poza tym przysiady zaczęłam robić tydzień temu, więc nie miały większego wpływu na dietę :) Wystarczy tylko chcieć, jeść mało a więcej i zrezygnować ze śmieciowego jedzenia :)

      Usuń
    2. faktycznie, spadek wagi jest bardzo motywujacy :) niestety chyba nigdy nie udalo mi sie zrzucic wiecej niz 2 kg, chociaz teraz czuje sie szczuplejsza. Mowi sie ze waga nie jest taka wazna ale jednak :D motywujesz mnie do jeszcze wiekszego przylozenia sie do diety! :D

      Usuń
    3. A tak swoją drogą, to Ty masz z czego chudnąć? Bo na moje oko to nie, jesteś przecież szczupła :)

      Usuń
    4. oj znalazloby sie z czego, troche na brzuchu troche na biodrach no i uda :) chociaz do tego to cos czuje trzeba juz sie przylozyc cwiczeniowo :(

      Usuń
  5. Pyszności jadłaś. Ja nie mam potrzeby odchudzania się, jestem raczej szczęściarą i jem co chcę :) Z tą wodą to zupełnie tak jak mój facet, dla niego niegazowana to kranówka, szkoda kasy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę takiej przemiany materii! Mi niegazowana woda nie smakuje, lubię czuć bąbelki na podniebieniu :D

      Usuń
  6. To widzę, że się dobrałyśmy, bo od początku sierpnia także jestem na diecie. Mój efekt nie jest tak imponujący, bo zrzuciłam tylko 3 kg (głównie dlatego, że za mną dużo imprez na których się nie ograniczałam) i czeka mnie jeszcze wiele pracy. Moja dietka wygląda zupełnie jak Twoja + dużo biegam, ale to jest dla mnie czysta przyjemność :) mam nadzieję, że za miesiąc znów będziemy mogły porównać nasze osiągnięcia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzy kilogramy w dół też robią wielką różnicę, gratuluję! Oby, trzymam kciuki za Twój kolejny miesiąc :)

      Usuń
  7. Aż się zrobiłam głodna podczas oglądania zdjęć :P
    Ja muszę się wziąć za siebie. W wakacje pozwoliłam sobie na zbyt wiele...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam, tylko u mnie takie wakacje trwają od dwóch lat :)

      Usuń
  8. O super, dzięki za rady, ja właśnie powoli zbieram się w sobie, aby przejście na dietę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam pomóc. Życzę powodzenia! :)

      Usuń
  9. Gratuluję efektów i trzymania się tych wszystkich zasad :) Do niektórych z nich sama się stosuję, choć czasem brak mi regularności. Trzymam kciuki za kolejny miesiąc :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podoba mi się Twój jadłospis i dania, które pokazałaś. Gratuluje utraty wagi. Ja też się pochwalę, po ciąży udało mi się prawie juz powrócić do stanu przed, jeszcze mi zostały 2 kilogramy (a urodziłam 5 mies. temu).
    pozdrawiam i na pewno będę zaglądać do Ciebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Gratuluję Ci, jak się domyślam zrzucenie dodatkowych kilogramów po ciąży musi być podwójnie ciężkie, a co dopiero w tak krótkim czasie!

      Usuń
  11. Wow, rewelacyjny wynik, gratuluje :) Ja ogolnie nie planuje diety, jednak staram sie raczej zdrowo odzywiac. Moja Corka przez 2 tyg. byla na podobnej, poszlo Jej kilka cm., jednak zrezygnowala ze wzgledu na ogrom pracy w przygotowywaniu posilkow, choc czasami Jej pomagalam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Nie dziwię się, że nie planujesz diety, raczej nie masz z czego chudnąć :) Ja też czasami już nie chcę wchodzić do tej kuchni, co prawda gotowanie mnie odpręża, ale są momenty, że mam dość :)

      Usuń
  12. Ja też jestem weteranką jeśli chodzi o diety :) stosowałam już chyba wszystkie włącznie z ćwiczeniami chodakowskiej - mój organizm na nic nie reagował...
    Teraz mam podobny jadłospis do Twojego, choć w formie przekąski jem mały normalny posiłek i codziennie biegam na siłownię :)
    Mam nadzieję że za miesiąc i ja będę mogła pochwalić się podobnymi efektami :)
    Powodzenia i wytrwałości! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to taka jak ja, ćwiczyć z Chodakowską też ćwiczyłam - waga stała w miejscu, ale leciały centymetry. Kochana, trzymam za Ciebie kciuki i życzę wiele motywacji, koniecznie pochwal się wynikami! :)

      Usuń
  13. Super! Dałaś radę :) Trzymam kciuki za dalsze sukcesy!

    OdpowiedzUsuń

Pisz śmiało, Twój komentarz jest dla mnie miłą niespodzianką i jest niezwykle ważny! (Na Twoje pytania odpowiem pod komentarzem)

Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny! :)